Pamiętacie aferę z wyjazdem radnych do Zakopanego na skoki Małysza? Zabuliliśmy za to z naszej kieszeni ponad 1500zł od łebka. Jednym z uczestników wycieczki był przewodniczący Bisialski, który po wyjściu afery na jaw łaskawie zrezygnował z korzystania z telefonu komórkowego twierdząc, że da to oszczędności rzędu 300zł miesięcznie. Szkoda tylko, że telefon mu się nie należy i z niego nie korzysta (link do artykułu w GN). Czyli klasyczne: "Podaruj mu waść Inflanty"...
Czekamy kiedy przewodniczący zrezygnuje z limuzyny z kierowcą oraz z przelotów samolotami w pierwszej klasie...