Umiesz liczyć, licz na siebie - mieszkańcy stanęli na wysokości zadania i poinformowali o sytuacji swoich znajomych szybciej, niż miasto. Kilka faktów z Nowodworzanki, osiedla ludzi starszych, osiedla które na szczęście posiada jeszcze wiele domów z własnym dostępem do wody przez studnie i odpowiednie pompy.
- SMSa otrzymałem, moja mama również.
- FB krzyczał i poprzez profile mediów i profile znajomych, no i profil miasta, który również krzyczał o regulaminie (no bo regulamin ważniejszy od bezpieczeństwa mieszkańców).
- Odebrałem kilka telefonów w tej sprawie od znajomych - za co bardzo dziękuję!
Następnego dnia rano :
- w skrzynce pocztowej kartka z informacją o wodzie niezdatnej do picia,
- dość dużo kartek na słupach z ostrzeżeniem (niestety - bez okularów nie podchodź osobo z problemami ze wzrokiem),
- widok beczkowozu taki, jak pokazał KaloNDM, postanowiłem wodę zakupić w markecie (mimo informacji że wody w Kaufie nie ma - rzeczywistość okazała się o wiele lepsza i przyjemniejsza). Dobrze że posiadam samochód i mogłem zakupić od razu większą ilość...
No właśnie, osoba która nie posiada samochodu, nie posiada dostępu do nowych mediów, ma daleko do beczkowozu lub sklepu - czyli właśnie większość mieszkańców mojego osiedla - bo to jednak dzielnica osób starszych w większości - skazana jest tylko i wyłącznie na siebie, ewentualnie swoją rodzinę. O ile oczywiście o sytuacji dowiedziała się w piątek, a nie w sobotę rano (znam przypadki że osoby dowiedziały się dopiero... widząc mnie z wiadrem wody i pytając, na co mi one).
Trzeba przyznać że u nas jak zwykle zadziałała samopomoc sąsiedzka - zamiast biegać do pożal się boże beczkowozu - mogłem skorzystać z wody znajomych, którzy mają ją z własnej studni. Wiele osób kursowało do sąsiadów z wiadrami. Wcale się nie dziwię.
A wystarczyłoby zamiast postawić beczkowóz w jednym miejscu, zrobić kilka kółek po ulicach i zatrzymywać się co kilka domów, tak jak to było podobno kiedyś. Każdy napełnił i wiadra i butelki. To woda powinna dojechać do mieszkańców, a nie na odwrót. Oczywiście miejsce stacjonarne również powinno być ciągle (24 godziny na dobę) dostępne. No ale rozumiem, koszty paliwa spowodowały by brak premii dla Pana Prezesa.
Ale na spokojnie myśląc, od poniedziałku:
- kilkukrotnie wypłukałem sobie gardło wodą z "Colą" i solą, z racji bólu gardła,
- kilkukrotnie umyłem zęby w Coli,
- zjadłem owoce myte w Coli,
- o myciu rąk nie wspomnę,
- przeżyłem z Colą dwa dni na L4,
- i co najważniejsze, zwłaszcza dla oponentów grupy referendalnej, w piątkowy poranek zostałem poczęstowany gorącym napojem z Colą (@tomasz.szymanski - może dlatego właśnie było Ci trudno serwować napoje - bo ludzie już wiedzieli?? ).
Niestety, jestem zawiedziony, mój stan opisuje takie oto zdjęcie: