Jak pisze w ostatnim wydaniu Gazeta Nowodworska, lotnisko jest w kiepskiej sytuacji finansowej. Ubiegły rok zakończyło stratą 18,6mln zł przy obrocie na poziomie 43mln zł. Straty z ub. lat wynoszą łącznie ponad 106mln zł, a lotnisko utrzymuje płynność finansową tylko dzięki dotacjom z Urzędu Marszałkowskiego, które skończą się w tym roku.
Dają o sobie znać skutki umowy z jedynym przewoźnikiem, który operuje z nowodworskiego lotniska. Umowa z Ryanairem podpisana na 10 lat zakłada monstrualne rabaty, które powodują, że lotnisko praktycznie nie jest w stanie wyjść na prostą. Początkowo irlandzki przewoźnik płacił 17zł za pasażera, w tej chwili płaci zaledwie 9zł. Na Okęciu ta sama stawka wynosi 62zł. Niestety potwierdza się smutna prawda, że biznes prowadzony przez urzędników i samorządowców to studnia bez dna, w którą pieniądze wpadają i znikają bez śladu. Ciekawe czy miasto Nowy Dwór Mazowiecki zdecyduje się na sprzedaż swoich udziałów i wyciągnięcie pieniędzy mieszkańców, beztrosko utopionych w tym dziwnym przedsięwzięciu? Dla ułatwienia podpowiem, że nawet po sprzedaży udziałów, pan przewodniczący Bisialski nadal będzie mógł się chwalić, że jesteśmy jedynym 30tysięcznym miastem z lotniskiem...