No i sprawa się rypła. Nowa-stara władza musi zapchać dziurawy budżet. Oczywiście koszty tego przedsięwzięcia poniosą mieszkańcy Nowego Dworu Maz. I to bez różnicy, czy są właścicielami nieruchomości, czy też jej dzierżawcami. Zrobią to jedynie bezpośrednio lub pośrednio, np. poprzez spółdzielnię mieszkaniową. Od wyższej wartości władza pobierze haracz w postaci podatków. Sposób jest stary, jak świat. Jeśli władza ma kłopoty finansowe to przecież nie odejmie sobie od ust. Już dawno Urban powiedział: rząd się wyżywi. Sposobów jest wiele. Nowodworscy włodarze wybrali najprostszy. Podnoszą wartość ziemi i niech ktoś im zarzuci, że chcą źle dla swoich podopiecznych. Przecież w razie sprzedaży wartość nieruchomości będzie większa. Pamiętać jednak trzeba, że wartość czegokolwiek jest taka, jaką chce zapłacić nabywca, No chyba, że są specjalne atrakcje, a tych w Nowym Dworze Maz. coraz więcej. Między innymi rozbudowująca się asfaltownia i inne przedsiębiorstwa mogące popsuć środowisko. Tylko, że te atrakcje, raczej zmniejszają wartość nieruchomości, a nie je podwyższają.
Niedawno mieszkańcy wybrali starego-nowego burmistrza J. Kowalskiego na następną kadencję. Z tego wnioskuję, że Nowodworzanie, chyba są masochistami. Bo tylko masochista wybiera człowieka, który zaraz po wyborze, sięga mu do coraz bardziej pustych kieszeni. No cóż, ale jak ktoś lubi, to na to nie ma rady.