przez Heimat » 31 Maj 2012, 01:34
JP2 stał się w Polsce niekwestionowanym autorytetem od wszystkiego i dla niemal wszystkich. Okazuje się nim w dziedzinie poezji, dramatu, pedagogiki, poczucia humoru, moralności, filozofii i wielu innych. Ten "John Travolta Ducha Świętego" zdobył sobie uznanie wszystkich, którzy chcą uczestniczyć w życiu publicznym. Ten, kto ośmieliłby się publicznie poddać w wątpliwość zasługi papieża Polaka musiałby liczyć się z surową reprymendą. Czy jednak rzeczywiście JP2 jest dla Polaków tak wielkim autorytetem, jak pompatyczne są ich wiernopoddańcze deklaracje? Przecież rzadko który katolik w Polsce przeczytał choćby jedno dzieło papieża, a niemal każdy deklaruje znajomość nauczania JP2.
Religijność Polaków, jak mówił JP2, to wielka, szeroka rzeka, ale rzeka płytka, bardzo płytka. Słowa te szczególnie zyskują na swojej dosadności, jeśli rzekomego fana papieża zapyta się o niuanse jego nauk. W Polsce JP2 jest jedną z ikon kultury masowej, jego fenomen zaś można streścić w trzech słowach: Johannes Paulus Superstar. I chyba nikt już nie zdoła zliczyć stawianych mu pomników, przyznawanych honorowych obywatelstw, ulic nazywanych jego imieniem, szlaków turystycznych wytyczonych śladami jego wędrówek, rozmaitych izb pamięci czy pojawiających się niczym grzyby po deszczu tablic upamiętniających miejsca, w których postała jego noga. Wizerunek papieża prześladuje nas dosłownie na każdym kroku, od znaczków pocztowych począwszy, a na różnego rodzaju kiczowatych gadżetach skończywszy. Swego czasu jeden z polskich banków, wychodząc naprzeciw społecznemu zapotrzebowaniu, zaoferował swoim klientom kredyt i lokatę "Pielgrzym".
Niektórzy duchowni w kraju, nie czekając na werdykt B16 zachowują się tak, jakby JP2 był już świętym. Niejaki ojciec Jan Góra, który w swoim ośrodku rekolekcyjnym w Lednicy wystawia bogaty zestaw relikwii papieskich, jak choćby parkiet z rezydencji biskupów krakowskich, po którym stąpał JP2, okno papieskie (nie to, przez które Wojtyła wyglądał, ale podobne), wiosło z kajaka, czy kalosze, w których chodził Karol Wojtyła. Góra podobno chciał odlać stopy papieża, ale było to już dla Wojtyły zbyt wiele i Górę pogonił, choć na co dzień "Jego Świątobliwość" bardzo Górę lubił.
Na tym wszakże to szaleństwo bynajmniej się nie kończy. Ta swoista papieżomania nie ominęła nawet swym zasięgiem przemysłu cukierniczego, gdyż swego czasu wadowicka kremówka doczekała się przypisania jej przymiotnika "papieska". Jednakże nawet najbardziej modlitewni amatorzy łakoci bardziej preferują jej klasyczne oblicze, ponieważ ów "świątobliwy" odpowiednik uchodzi za zbytnio mdły.
Według watykańskich statystyk większość światowych katolików żyje poniżej granicy ubóstwa. Nic dziwnego, że JP2 postanowił zupełnie odciąć się od biedoty i uwagę tzw. Stolicy Apostolskiej skierować wobec majętnych grup społecznych. Jakkolwiek taka polityka Watykanu przyniosła większe wpływy do kasy Państwa Kościelnego, ale za to z drugiej strony przyniosła bardzo niekorzystny bilans w wymiarze społecznym, na który składają się m.in. wyludniające się kościoły, kurcząca się liczba kandydatów na księży w seminariach duchownych czy ignorowanie przez wiernych stanowiska Kościoła wobec aborcji, in vitro, homoseksualizmu, rozwodów i antykoncepcji.
Z całą pewnością ani episkopat, ani prokatolickie media w Polsce nie przedstawiają nam obiektywnie pontyfikatu JP2, o czym wie każdy, kto swojej opinii nie kształtuje na podstawie głosu płynącego z ambony, lecz poprzez własną inicjatywę poznawczą. Jednym z głównych zarzutów, który obciąża pontyfikat Karola Wojtyły, to zatajanie pedofilstwa duchownych. JP2 oraz długoletni szef Kongregacji Nauki Wiary, kard. Ratzinger wymagali bezwzględnego respektowania postanowień tajnego do niedawna dokumentu - Instructio de modo procedendi in causis sollicitationis, znanego również pod nazwą Crimen sollicitationis. Dokument autorstwa sekretarza Kongregacji Nauki Wiary, kard. Alfreda Ottavianiego podpisany w 1962 roku przez papieża Jana XXIII, zakazuje ujawniania przypadków pedofilii pod groźbą klątwy dla ujawniających i nakazuje skłanianie ofiar do milczenia również pod groźbą klątwy. W myśl litery opracowania należy ponadto niezwłocznie otoczyć opieką księdza, oskarżonego o seksualne wykorzystywanie małoletniego i przenieść go do innej parafii. Skandal seksualny musi być zatuszowany i pójść w zapomnienie. Dokument zakazuje współpracy w tych sprawach z władzami śledczymi, nakazuje niszczenie dowodów przestępstw. Zaszczuta rodzina ofiary nierzadko musiała opuścić miejscowość, w której mieszkała, albowiem za sprawą agitacji z ambony była ona przedmiotem ostracyzmu ze strony wspólnoty lokalnej.
30 kwietnia 2001 roku JP2 ogłosił list apostolski Motu proprio sacramentorum sanctitatis tutela. List ten ustalił wyłączność kompetencji Kongregacji Nauki Wiary w przypadkach wykorzystywania seksualnego dzieci przez duchownych oraz łącznie z dokumentem Ad exsequendam ecclesiasticam legem, wydanym 18 maja 2001 roku określił normy proceduralne dla tych przypadków. Oznacza to, że sprawy pedofilii i molestowania w Kościele mają być rozpatrywane "za zamkniętymi drzwiami" i wszystkie dowody mają być tajne przez 10 lat od momentu osiągnięcia przez ofiarę pełnoletności - co powoduje przedawnienie sprawy i uniemożliwia wyciągnięcie konsekwencji finansowych wobec Kościoła. Ponadto w myśl litery listu duchowny postawiony zostaje w sytuacji konfliktu lojalności. Jako obywatel zobowiązany jest do powiadomienia organów ścigania, ale papieskie zalecenia de facto nakazują mu zachowanie takiej wiedzy w tzw. sekrecie papieskim, równoznacznym z tajemnicą spowiedzi.